Moje zdjęcia

niedziela

Część 20. Wielkich zmian ciąg dalszy

We wrześniu 1966 roku w małej wsi w Puszczy Kampinoskiej rozpoczęła swoją pierwszą pracę najstarsza córka Wandy i Stefana. 8 klasowa szkoła podstawowa mieściła się w solidnym
murowanym budynku zbudowanym przed II wojną światową przez dawnego właściciela wsi.
Mieszkania dla nauczycieli urząd gminy wynajmował u gospodarzy, ale w roku 1966
nie dla wszystkich ich wystarczyło. Nauczycielka przez miesiąc nocowała w sali gimnastycznej,
a potem przeniosła się do służbowego mieszkania, które było pustym pokojem z wejściem prosto
z ulicy. Był tam kiedyś sklep spożywczy. Mieszkanie remontował mężczyzna w średnim wieku,
który miał wytatuowany na ręku trzycyfrowy numer obozowy z Oświęcimia. Rodzice uczniów
i mieszkańcy wsi byli życzliwi. Najbliższa sąsiadka chętnie sprzedawała nauczycielce jajka i mleko.
Przy spotkaniach dzieliła się wspomnieniami. Mieszkała sama, bo w czasie wojny dwoje jej dzieci zmarło, mąż zginął, a brat został zesłany na Syberię, skąd nie wrócił. Obok jej starego drewnianego domu rósł równie stary sad. We wsi zabudowania były murowane i drewniane, a na uboczu stała kurna chata (bez okien), gdzie mieszkały dwie siostry-staruszki.
W służbowym mieszkaniu nauczycielki kuchnia węglowa służyła do gotowania i ogrzewania pomieszczenia. Wodę trzeba było wyciągać ze studni kijem z gwoździem, na którym wieszało się wiadro. Ono czasem spadało i pływało głęboko. W tym pierwszym swoim mieszkaniu córka
Wandy i Stefana oddychała prawdziwą wolnością. Spała na materacu w pościeli przywiezionej
wcześniej z domu rodzinnego. Ubrania wieszała na gwoździach wbitych w futrynę drzwi.
Praca z dziećmi dawała jej dużo radości. Nie spodziewała się jednak, że w tygodniu łącznie z sobotą będzie pracować 40 godzin, a nie etatowe 26. Kierownik szkoły starał się zapewnić wszystkim
( sobie też oraz żonie-nauczycielce) godziny nadliczbowe, gdyż pensje nauczycielskie były niskie.
Córka Wandy i Stefana oprócz lekcji języka rosyjskiego w klasach V- VIII prowadziła zajęcia
w klasie I . W klasie IV uczyła języka polskiego, a w klasach V- VIII miała lekcje wf z dziewczętami.
Po lekcjach jeden raz w tygodniu prowadziła kółko fotograficzne. Czasem wyprawy w plener były bardzo wzruszające.
Radość z samodzielnego życia zmąciła córce Wanda, która bez pytania o zgodę kupiła na raty
i przywiozła samochodem meblowym sprzęty i naczynia kuchenne do jej służbowego mieszkania . Wydała na to zasiłek na zagospodarowanie, który córka dała jej na przechowanie . Zasiłek otrzymywali nauczyciele podejmujący pracę na wsi. Córka korzystała z umeblowania, ale z wielką goryczą spłacała raty przez cały rok. Nie planowała długiego pobytu na wsi . Wanda okazywała wielką radość ze swojego zakupu i córka zrezygnowała z robienia jej wymówek. Matka podśmiewała się czasem, że ona - sprzedawca otrzymuje miesięczne wynagrodzenie w takiej wysokości jak córka, która poświęciła na naukę dużo więcej lat. Nie pochwalała też jej pracy na wsi. Nauczycielkę spotkało jeszcze kilka niespodzianek - wszystkie organizowane przez rodzinę w dobrej wierze.
Były to niezapowiedziane tłumne odwiedziny lub ofiarowany w prezencie magnetofon szpulowy
(kupiony na raty do spłacania przez obdarowaną), który wykorzystywała do ćwiczeń językowych. Wanda do spółki z młodszą córką kupiła jej długie do kolan skórzane kozaczki. Takie gesty mówiły córce, że matka ją kocha. Buty zimowe przydawały się , bo zimy były mroźne i śnieżne. Właśnie zimą nauczycielka przeżywała trudne chwile, bo mieszkania nie można było wystarczająco ogrzać
i dużo czasu spędzała wtedy u swoich kolegów nauczycieli.

Rok 1967 przyniósł radykalne zmiany w zyciu rodziny Wandy i Stefana. Wanda wystąpiła o rozwód, który otrzymała w listopadzie 1967 r. Byli małżonkowie wciąż mieszkali razem i teoretycznie razem sprawowali opiekę nad najmłodszym synem. Po rozwodzie Wanda stała się całkowicie bierna i bezradna co okazywała dzieciom. Czasem wyglądało to na lenistwo, które przykrywała skargami na ból serca, głowy albo woreczka żółciowego. Dorastające dzieci stały się jej prawdziwym wsparciem w kłopotach, które czasem okazywały się nieprawdziwe. Trudno było jednak zarzucać matce, że celowo oszukuje, bo zawsze istniało prawdopodobieństwo, że naprawdę coś ją boli.
Po rozwodzie Wanda często okazywała dzieciom swoją bezradność i niemoc. Czasem wyglądało to na lenistwo, które z wyrachowaniem przykrywane było skargami na ból serca, głowy albo woreczka żółciowego. Przeważnie bywała smutna i bierna. Dorastające dzieci były jej prawdziwym wsparciem w codziennych kłopotach, które czasem nie były prawdziwe. Trudno było jednak zarzucać matce, że celowo oszukuje, bo zawsze istniało prawdopodobieństwo, że naprawdę coś ją boli. Wanda nie chodziła do lekarzy i ona ani nikt z otoczenia nie zdawał sobie sprawy, że prawdopodobnie była to depresja, czyli taki stopień napięcia emocjonalnego, które przeszkadza w zwykłym sposobie reagowania. Myśli powstałe z długo trwającego stresu powodują wyczerpywanie się zasobów energii każdego człowieka. Kontrolowanie stresu pomaga w zachowaniu energii, jej odtwarzaniu i pomnażaniu. Korzystne zdarzenia pomnażają zasoby odpornościowe (psychiczne), dają właściwą ocenę sytuacji i poczucie sensowności działania. Wanda natomiast od wczesnego dzieciństwa nieustannie poddawana była trudnym życiowym doświadczeniom, które zrujnowały jej życie psychofizyczne. W marcu 1968 r.Wandę wracającą z pracy w Warszawie przestraszył milicjant, który ją zatrzymał na ulicy i zrewidował. Była to jedna z wielu wtedy milicyjnych akcji. Oddziały MO (Milicja Obywatelska) i ORMO (Ochotnicze Rezerwy Milicji Obywatelskiej powstałe w 1946 r. ) wyjątkowo uaktywniły się w związku z manifestacjami studenckimi.
Bezpośrednią ich przyczyną była decyzja KC PZPR (Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej) o zdjęciu ze sceny Teatru Narodowego „Dziadów„ w reżyserii Kazimierza Dejmka. Władza uznała , że prowokacyjnie brzmią słowa z dramatu A. Mickiewicza „Nie dziw, że nas tu przeklinają, wszak to już mija wiek, gdy z Rosji w Polskę nasyłają, najgorszych łotrów stek”.
Wypowiadane były w teatrze, a rządzący świętowali wtedy 50.lecie wybuchu w ZSRR rewolucji październikowej.
Na wsi pod Warszawą w kolejnym roku szkolnym praca dla córki Wandy i Stefana stawała się coraz bardziej monotonna i przewidywalna. Nie wystarczało jej towarzystwo kolegów z pracy i znajomych ze wsi, chociaż spotykała się z nimi chętnie. Wiosną, zimą i jesienią chodzili na wycieczki po okolicznych lasach. Organizowali ogniska i sesje zdjęciowe.
Oprócz rodziny przyjeżdżała do niej w odwiedziny znajoma z SN. Wkrótce okazało się, że zależy jej
tylko na męskim towarzystwie i ich przyjaźń zakończyła się.
Po drugim roku pracy w czerwcu 1968 r. 22.letnia nauczycielka postanowiła podjąć zaoczne studia magisterskie
w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie. Postarała się o pisemną dobrą opinię u kierownika szkoły oraz pracowników wydziału oświaty, którzy przyjeżdżali na hospitację jej lekcji.
Na 4.letnie studia na wydziale filologii rosyjskiej dostała się po egzaminie, na który stawiło się 300 chętnych, a przyjęto 60 osób. Zajęcia odbywały się raz w miesiącu w soboty i niedziele, a w wakacje trwały przez cały miesiąc. Wyjazdy do Krakowa traktowała jak dar od losu, bo w podróżach poznawała różnych ludzi, a w samym Krakowie lubiła zwiedzać zabytki, kawiarnie, chodzić do kina
i teatru. Na dojazdy otrzymywała z wydziału oświaty zwrot kosztów i z wdzięcznością z tego korzystała.
Dla córki Wandy i Stefana były to lata intensywnego poznawania innego świata. W szkole
na wsi nauczyciele w ramach szkoleń organizowali ciekawe wycieczki objazdowe po Polsce.
Na dwie z nich - w góry i nad morze, córka zabrała Wandę, aby mama mogła odreagować swój rozwód.
Wanda i Stefan oficjalnie przestali być małżeństwem po 23 latach trudnego związku. Nadal mieszkali razem pod Warszawą z młodszą 18.letnią córką – uczennicą liceum pielęgniarstwa
i najmłodszym synem – uczniem szkoły podstawowej. Ich najstarsza pracująca siostra cały czas
czuła się zobowiązana do wspierania matki finansowo. Starszy syn Wandy i Stefana odbywał
2. letnią zasadniczą służbę wojskową w wojskach zmechanizowanych, gdzie zdobył prawo jazdy.
Szczęśliwie jako żołnierz nie brał udziału w przykrych dla Polaków wydarzeniach roku 1968,
o których jego siostra studiująca w Krakowie dowiedziała się wracając z egzaminu. Ludzie
w pociągu dzielili się informacjami o tym, że wojska ZSRR, Węgier, Bułgarii, NRD i Polski wkroczyły na terytorium Czechosłowacji, aby zapobiec demokratycznym zmianom u południowych sąsiadów.
W inwazji wzięło udział ok. 250 tys. żołnierzy i ok. 4200 czołgów. Jednostki 2 Armii WP liczyły
26 tys. żołnierzy.
Pod koniec 1968 r. roku Wanda pochwaliła się córce, że założyła dla siebie w spółdzielni mieszkaniowej książeczkę oszczędnościową z przeznaczeniem na zakup kawalerki. Uważała ,
że jej młodsze dzieci same powinny zatroszczyć się o siebie.
Przykro było tego słuchać i trudno było matkę zrozumieć. Najstarsza córka po kilku tygodniach założyła 2 książeczki mieszkaniowe - dla siebie i dla siostry ze zobowiązaniem do regularnych comiesięcznych wpłat. Młodsza siostra od kilku miesięcy pracowała w szpitalu w Warszawie.
Najmłodszy brat miał dostać książeczkę w późniejszym terminie, a jego siostra miała nadzieję,
że Wanda zatroszczy się o syna.
Kilka miesięcy później w maju 1969 r. ich brat będąc jeszcze w wojsku ożenił się z młodziutką uczennicą liceum pielęgniarskiego. W grudniu 1969 r. przyszedł na świat ich pierwszy syn.
Wanda i Stefan zostali młodymi dziadkami, a ich 16.letni syn został wujkiem.
Niestety, Wanda nie mogła powstrzymać się od krytycznych uwag o synowej, co zniechęcało
najstarszą córkę do odwiedzania matki. Ona polubiła swoją bratową.
Dekada wielkich zmian w Polsce i w ich rodzinie skończyła się w grudniu 1970 r. , kiedy wybuchły gwałtowne protesty robotnicze w kilku miastach Wybrzeża spowodowane podwyżką cen.
20 grudnia 1970 w Warszawie na VII plenum KC PZPR stanowisko I sekretarza KC PZPR
objął Edward Gierek. W. Gomułka odszedł w niesławie. Podwyżki cofnięto kilka miesięcy później wiosną 1971 r.
W szkole w Puszczy Kampinowskiej nie działo się najlepiej. Przypadkiem wyszło na jaw, że kierownik szkoły przywoził nauczycielom z urzędu gminy ich okrojone przez siebie pensje.
Najstarsza córka Wandy i Stefana nie uczęszczała do kościoła, ale trzymała się zasad Dekalogu
i uznała działania kierownika za kradzież. Poinformowała o tym kuratorium i w szkole zarządzono kontrolę. Atmosfera dla wszystkich stała się nieprzyjemna. To przykre zdarzenie (a mogło być ich wcześniej więcej) sprawiło, że studiująca nauczycielka zdecydowała się wyjechać ze wsi na stałe, chociaż nie miała dokąd się wyprowadzić, bo na książeczce mieszkaniowej nie zgromadziła jeszcze wymaganego wkładu. Zostawiała we wsi grono życzliwych znajomych i uczniów, z którymi zżyła się przez 5 lat. Nie zaangażowała się w trwały związek , bo miała złe doświadczenia z domu rodzinnego . Przed wakacjami 1971 r. uzyskała zgodę kierownika szkoły i wydziału oświaty na urlop bezpłatny
i odebrała wynagrodzenie za pracę. Ostatni rok studiów chciała poświęcić na pisanie pracy magisterskiej i znalezienie źródła utrzymania. Zamknęła swoje umeblowane mieszkanie na wsi
i wyjechała z nadzieją, że już tam nie wróci. Z rodziną nie chciała mieszkać.

poniedziałek

Część 19.Dekada wielkich zmian

W latach 60.XX w. dobrobyt, ale i niepewność jutra zmieniały obyczajowość społeczeństw zachodnich. Powstała subkultura hippisowska (dzieci-kwiaty), której podłożem był bunt przeciw materialnemu stylowi życia rodziców. Hippisi negowali konflikty zbrojne, a ich system wartości zaznaczył się w sztuce, muzyce i literaturze. Powstały filmy dla młodzieży, gdzie bohaterowie wiedli beztroskie życie i łamali wszelkie zasady i ograniczenia. W związku ze zmianami obyczajowymi Kościół katolicki poruszył kwestię godności człowieka i rolę sakramentów. W latach 1962-65 odbył się Sobór Watykański II, po którym ogłoszono kilka dokumentów. Zmieniały się zasady celebrowania mszy św. oraz zdecydowano o konieczności ekumenizmu między wyznaniami chrześcijańskimi.
W Polsce jedynym dniem wolnym od nauki i pracy zawodowej była niedziela. Dzień ten zobowiązywał katolickie rodziny do uczestnictwa we mszy św., która dotychczas była sprawowana po łacinie.
Cały rok 1966 zapisał się wyjątkowo w dziejach Polski - historycznie i religijnie. Kościół w Polsce chciał uczcić 1000-lecie chrztu Polski, ale władze PRL nie dopuściły do pielgrzymki papieża Pawła VI
do Wrocławia. Jednak 3 maja odbyły się na Jasnej Górze uroczystości centralne. Milenium poprzedzała Wielka Nowenna, odprawiana w latach 1957 - 1966. Inicjatorem milenium chrztu Polski był kardynał Stefan Wyszyński.
Dokonano wówczas odnowienia aktu zawierzenia Matce Boskiej i powierzenia narodu polskiego
na kolejne 1000 lat. Z kolei w ramach uroczystości państwowych z okazji 1000 lat istnienia państwa polskiego zobowiązano się zbudować 1000 szkół na 1000.lecie.
Wanda i Stefan nie chodzili do kościoła, ale na msze św. wysyłali dzieci. Najstarsza córka chodziła w liceum na lekcje religii i odebrała osobne świadectwo maturalne. Nie rozumiała jednak, dlaczego zalecane przez kościół modlitwy nie pomagają w polepszeniu relacji w rodzinie. Na kazaniach słyszała nie o Bogu, tylko o grzesznikach nie chodzących do kościoła. Była coraz bardziej rozchwiana emocjonalnie z powodu pogłębiającej się choroby alkoholowej ojca. Kiedy był pijany nie mogła powstrzymać drżenia całego ciała ze szczękaniem zębami włącznie. Nigdy nie uderzył jej ani reszty swoich dzieci, ale ona bała się o matkę, która płakała głośno i krzyczała, że dłużej takiego życia nie wytrzyma. Młodsza córka sugerowała, że Wanda udaje ataki serca, a starsza brała je na serio
i zastępowała matkę we wszystkich pracach domowych.
Dzieci Wandy i Stefana żyły innymi problemami niż ich rówieśnicy, których rodzice bardziej dbali o swoje dzieci. Mieszkali w 6 osób w jednopokojowym mieszkaniu z kuchnią, którą Stefan wydzielił
z korytarza. Dorastające i uczące się dzieci miały tam mało miejsca na swoje rzeczy osobiste i szkolne. Po 6 latach otrzymali z urzędu większe mieszkanie w prywatnej willi kilka ulic dalej.
Były tam 2 duże pokoje z osobną kuchnią i pokoikiem przy niej oraz łazienka. Nie było jednak wodociągu i kanalizacji. Do ogrzewania pomieszczeń służyły kaflowe piece. Wanda do nowego mieszkania kupiła dwa wygodne fotele do oglądania telewizji, a Stefan zrobił duże biurko dla córek . Synowie dostali solidny stół, gdzie w wielu szufladach , oprócz książek, można było chować narzędzia. Chłopcy lubili majsterkować. Starszy syn miał obowiązek przynosić drewno i węgiel z komórki
oraz wodę z cembrowanej studni. Młodsza córka codziennie sprzątała mieszkanie, a najstarsza - uczyła się sama i pomagała młodszym w lekcjach a czasem gotowała. Rodzice pracowali w Warszawie, a pod ich nieobecność dzieci same organizowały sobie zajęcia. Ojciec rzadko uczestniczył w życiu rodziny. Kiedy wracał z pracy pijany, szedł spać do pomieszczenia przy kuchni (pokoik z oknem). Czasem starał się wejść do pokojów, gdzie spali, co u najstarszej córki powodowało ataki paniki. Zdarzyło się kiedyś późnym wieczorem, że z najmłodszym bratem pobiega na posterunek milicji
i ich ojciec został zatrzymamy do wytrzeźwienia. Dla dzieci była to wielka trauma. Innym razem
w klasie maturalnej córka próbowała namówić ojca do pomocy przy organizacji studniówki
w szkole,ale wspomina to ze wstydem. Ojciec, zamiast iść pomagać innym rodzicom, upił się do nieprzytomności i leżał w rowie, o czym opowiedzieli jej koledzy.
W roku 1964 najstarsza córka Wandy i Stefana zdawała maturę. Matka pierwszy raz przyszła
do szkoły po jej egzaminie ustnym, żeby zapytać o wyniki. Córkę ucieszyło to zainteresowanie,
ale niedługo potem przekonała się, że matki koleżanek dbają też o ładny wygląd swoich córek ,
nie tylko o ich wyniki nauki. Na bal maturalny jedna z matek zrobiła swojej córce specjalną piękną fryzurę. Córkę Wandy nie tylko to zdziwiło, ale zszokowało. Jej mama dbała, żeby córka wyglądała jak najskromniej, a jej to dotąd nie przeszkadzało. Oprócz mydła nie używała żadnych kosmetyków. Nigdy nie umawiała się z żadnymi chłopcami i nie starała się nikomu podobać. Na balu maturalnym była w białej krótkiej sukience i w pożyczonych pantoflach.
Wrażenia z ukończenia liceum szybko minęły i córka przygotowała się do egzaminów wstępnych
na UW. Wcześniej poprosiła matkę, żeby razem pojechały złożyć dokumenty, bo nie wiedziała,
jak trafić na uczelnię. Nigdy przedtem nie była sama w Warszawie. Chciała studiować polonistykę,
ale pomimo zdanego egzaminu nie została studentką, bo inni uzyskali większą ilość punktów.
Mogła napisać odwołanie, ale znała swoje braki w wykształceniu i nie zamierzała wykorzystywać swego pochodzenia. Dzieci z rodzin robotniczo-chłopskich miały pierwszeństwo w kolejce
do studenckiego indeksu. Wanda liczyła, że córka pójdzie do pracy, żeby pomagać w utrzymaniu rodziny. Jednak ona bardzo chciała uczyć się dalej.
Po trudnych negocjacjach z matką została słuchaczką 2.letniego studium nauczycielskiego
na kierunku filologia rosyjska. Zaliczono jej zdane na UW egzaminy. Dodatkowo zdawała tylko egzamin z muzyki. We wrześniu 1964 r. rozpoczęła naukę w SN i codziennie dojeżdżała do Warszawy.
Na pociąg i na komunikację miejską kupowała ulgowe bilety miesięczne za stypendium socjalne,
które wg.umowy, oddawała matce. Przyrzekła jej, że po dwóch latach nauki podejmie pracę i będzie oddawać jej część wynagrodzenia. Nauka w studium dawała córce Wandy dużo satysfakcji.
Zajęcia teoretyczne były ciekawe, ale praktyki w szkołach - stresujące. Wśród wykładowców były
m.in. Rosjanka i Bułgarka.
W ramach zajęć z wychowania fizycznego uczyła się pływać na basenie w Pałacu Kultury, a potem
na basenie przy ul. M.Konopnickiej. Słuchacze filologii rosyjskiej chodzili na koncerty i uroczystości
do Domu Kultury Radzieckiej przy ul.Foksal. Studenci mieli ulgi przy zakupie biletów do kin,
i filharmonii, z czego wszyscy chętnie korzystali. Zaprzyjaźniła się z małym gronem przyszłych nauczycielek, ale jedna z nich okazała się osoba fałszywą i wyrachowaną. W wakacje córka Wandy i Stefana otrzymała pierwsze w życiu wynagrodzenie za pracę na kolonii letniej w Warszawie dla dzieci z innych części kraju.
Oddała je w całości matce, żeby dotrzymać przyrzeczenia.Kolejny miesiąc wakacji spędziła opiekując się swoim młodszym kuzynem, za co dostała od ciociAnny bluzkę przywiezioną przez nią z Bułgarii, dokąd jeździła z mężem na handel. Córka Wandy miała nadzieję, że wakacje w 1966 r. będą ostatnimi w jej domu rodzinnym.
Dzieci Wandy i Stefana nie uczestniczyły w kościelnych uroczystościach. Wanda nie miała zaufania do żadnych instytucji - państwowych i kościelnych, nie ufała swojej matce Weronice, swoim kuzynom i znajomym. Nie miała w sobie wiary, że modlitwy mogą poprawić jej los. Samotnie zmagała się
z problemem alkoholowym męża, wydawała się bezradna i liczyła tylko na pomoc dorastających dzieci. One też nie słyszały w kościele, że Bóg jest opiekuńczy i można zwracać się do Niego
we wszystkich sprawach. Najstarsza córka modliła się bez skutku o zmianę postępowania ojca.
Drugi rok nauki w Studium szybko się skończył i egzaminy końcowe oznaczały konieczność podjęcia pracy zawodowej od września. Na szczęście w roku 1966 nie obowiązywały już przydziały pracy. Córka Wandy i Stefana zgłosiła chęć pracy w szkole podstawowej w Gołdapi, gdzie miała zgłosić się pod koniec wakacji. Chciała mieszkać samodzielnie z dala od rodziny. Jednak plany zmieniła
za namową znajomych i w kuratorium w Warszawie otrzymała skierowanie do pracy we wsi
w Puszczy Kampinoskiej. Obiecano jej bezpłatne mieszkanie służbowe. Z wielką nadzieją pojechała
w sierpniu na wieś do swojego pierwszego w życiu miejsca pracy.

wtorek

Część 18. Jak za szklaną ścianą

Na początku lat 60.XX w. rodziny Weroniki i Józefa, który mieszkał na Pomorzu, pożegnały
na zawsze babcię Józefę, która zmarła w 1960 r. i babcię Annę, która odeszła w 1963 r. Obie
spoczęły na cmentarzu Bródnowskim obok swoich mężów Franciszków, którzy zmarli w 1939 r.
Anna i Józefa żyły w okresie wielkich przemian polityczno-społecznych oraz wielkiego postępu technologicznego. Były świadkami wynalazków takich jak silnik gazowy, telefon, żarówka, fotografia, radio i telewizja. Przeżyły w Warszawie rządy rosyjskiego zaborcy, I wojnę światową i odzyskanie przez Polskę niepodległości. Cierpiały w czasie napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę i z powodu 5.letniej okupacji kraju. W wiadomościach radiowych słyszały o pierwszych satelitach krążących
po orbicie okołoziemskiej i zwierzętach wystrzelonych w kosmos, które powróciły na Ziemię.
Niestety, słyszały też o „budowaniu i utrwalaniu” w Polsce socjalizmu, którego symbolem był Pałac
Kultury i Nauki (im.J.Stalina) jako "dar narodów ZSRR dla narodu polskiego" . Stanął w centrum
Warszawy na miejscu ocalałych z wojennej pożogi kamienic i przez to kilka ulic zniknęło z mapy miasta.

Po śmierci matki 60.letnia Weronika pierwszy raz w swoim życiu podjęła stałą pracę. Przedtem dorywczo opiekowała się małymi dziećmi znajomych. Wanda znalazła w Warszawie ogłoszenie
że apteka poszukuje osoby do sprzątania i Weronika podjęła się tej pracy. Była bardzo zadowolona
z pracy i z tego, że przez 5 lat mogła codziennie dojeżdżać do Warszawy, do której stale tęskniła. Zapracowała też na własną emeryturę.
Wciąż mieszkała pod Warszawą w letnim domku na posesji bogatego krawca. Najstarsza wnuczka odwiedzała ją czasem po lekcjach. Przed powrotem matki z pracy dziewczyna biegła wąską ścieżką pod starymi dębami wzdłuż torów kolejowych. Na kilka minut wchodziła do babci czasem przez zawsze otwarte okno. Spotkania te były milsze niż w dzieciństwie, kiedy matka była przeciwna tym odwiedzinom. Weronika chętnie opowiadała o swoim życiu, ale nie chciała powiedzieć - co to jest Katyń oraz dlaczego brat babci - Władysław nie może wrócić do Polski.
Weronika nie odwiedzała rodziny Wandy, bo córka odnosiła się do niej nieprzychylnie. W ich domu atmosfera zawsze była napięta. Rodzice nie rozmawiali z dziećmi, tylko wydawali im polecenia. Siostry i bracia nie rozmawiali ze sobą. Wanda skarżyła się najstarszej córce na młodsze dzieci ,
a ona była przekonana, że jest jedynym wsparciem dla matki . Nie dociekała prawdy. W ich rodzinie wszyscy zajmowali się własnymi problemami i nie interesował ich świat zewnętrzny.
W świecie natomiast zachodziły dynamiczne zmiany we wszystkich dziedzinach życia. Ludność masowo odpływała ze wsi do miast, bo potrzeba było wielu rąk do pracy w rozwijających się różnych gałęziach przemysłu - szczególnie samochodowego i lotniczego. Budowano drogi szybkiego ruchu, mosty, tunele i lotniska. Powstał przemysł kosmiczny i odbyły się loty na orbitę okołoziemską
i na Księżyc. W medycynie upowszechniono stosowanie witamin, antybiotyków i szczepionek
m.in. przeciwko polio, błonicy, krztuścowi i odrze. Rozwijała się chirurgia. Dokonano pierwszego przeszczepu nerki, potem serca. Udało się pierwsze połączenie internetowe. Szybki rozwój wysokich technologii nazwano III rewolucją naukowo-techniczną.
Niestety, wciąż odczuwano strach przed wybuchem III wojny światowej, bo światowe mocarstwa były w stanie zimnej wojny. Symbolem podziału świata na dwa wrogie systemy stał się w roku 1961 mur berliński, który miał powstrzymywać emigrację do wolnego świata. W Europie środkowo-wschodniej panował reżim komunistyczny.

W Polsce też zachodziły zmiany. Nadszedł czas „małej stabilizacji" . Partyjne dyrektywy nie zdusiły
w Polakach chęci do życia w bardziej kolorowym świecie, bo wiedzieli, że taki istnieje. Warszawiacy
i przyjezdni umieli radzić sobie z niedostatkami w zaopatrzeniu sklepów. Odzież niedostępną
w państwowych sklepach kupowali na bazarach za nielegalne dolary. W Baltonie i Pewexie
(sklepach walutowych) – za „legalne bony” kupowali zachodni alkohol, zachodnie papierosy,
kosmetyki i prawdziwe dżinsy. Pod wpływem zachodnich trendów moda szybko zmieniała się.
Początkowo kobiety naśladowały kreacje aktorek Brigitte Bardot i Audrey Hepburn.
Suknie w geometryczne wzory były rozkloszowane i sięgały do kolan, miały zaznaczoną talię i dekolt . Modne stały się rękawiczki, duże okulary, kolczyki i buty na obcasie. Fryzury były mocno natapirowane i upięte w koki.
Po kilku latach moda zmieniła radykalnie razem z "szaleństwem" związanym z zespołem The Beatles. Zapanowały sukienki mini , a u mężczyzn modne stały się spodnie-dzwony, albo spodnie do kostek
i w kant do butów sztybletów. Okrągłe okulary przeciwsłoneczne tzw. lenonki świadczyły o podążaniu za modą.
Muzyka młodzieżowa dotarła do Polski, ale rock’n’rolla nazywano tu big- beate’em, gdyż władze były przeciwne jakimkolwiek kontaktom z Zachodem. Rytmiczną muzykę do nieskomplikowanych tekstów wykonywały wtedy polskie zespoły młodzieżowe - Tajfuny, Czerwono-Czarni, Czerwone Gitary, Niebiesko-Czarni. W 1963 r. ich piosenki królowały na I festiwalu polskiej piosenki w Opolu,
który transmitowała telewizja.
Najstarsza córka Wandy i Stefana nie była, jak jej koleżanki , zainteresowana upiększaniem swojego wyglądu, spacerami z kolegami i uczęszczaniem na prywatki. W czasie wolnym od domowych obowiązków czytała książki , kolekcjonowała wycięte z czasopism zdjęcia aktorów, słuchała w radiu najnowszych polskich piosenek. Z przyjemnością chodziła do szkoły.

Zajęcia w LO prowadzili nauczyciele - pasjonaci . Lekcje wychowania fizycznego i zajęcia pozalekcyjne w ramach szkolnego koła sportowego profesjonalnie prowadziła nauczycielka po wyższych studiach, bardzo lubiana przez wszystkich uczniów. Z anglistką byli na obozie wędrownym w Pieninach. Polonistka zabierała uczniów do teatrów w Warszawie.

Po dwóch latach nauki w LO córka Wandy i Stefana spodziewała się, że uczniem liceum zostanie też jej młodszy brat, który skończył szkołę podstawową jako jeden z najlepszych uczniów. Była bardzo zawiedziona, kiedy matka kazała synowi uczyć się zawodu w warsztacie samochodowym, a on zgodził się. Miał jednak żal do siostry, że go przed decyzją matki nie wybroniła.
Jeździł codziennie do Warszawy i przyuczał się do zawodu elektryka samochodowego początkowo sprzątając warsztat. Po roku został zatrudniony jako młodociany pracownik i chodził po pracy
do 2 letniej zawodowej szkoły wieczorowej. Zarobione pieniądze oddawał matce. Ojciec nie udzielał się w żadnych sprawach rodzinnych. Czasem Wandę i Stefana odwiedzali niezapowiedziani goście . Domownicy nie lubili tych wizyt, bo Stefan był już całkowicie uzależniony od alkoholu. Nie pomogło całoroczne leczenie w ośrodku odwykowym i pobyt na ćwiczeniach wojskowych dla rezerwistów.
Inne sprawy też były przygnębiające. Na ekranach telewizorów widać było amerykańskie dzieci jedzące banany, a w rodzinie Wandy i Stefana nikt nie znał ich smaku. Pomarańcze płynęły do Polski statkami tylko raz w roku przed świętami Bożego Narodzenia. Jak na ironię w radiu nawoływano
do budowania socjalizmu, w którym każdy miał dostąpić jednakowej "szczęśliwości".

piątek

Część 17.Tęsknota za Warszawą

Nadszedł rok 1960 i Wanda skończyła 2.letnią szkołę handlową z dobrymi wynikami,
czym pochwaliła się przed dziećmi. Ich dobre szkolne oceny zbywała milczeniem, a czasem
wspominała, że w swojej szkole otrzymywała tylko oceny celujące.
Pracowała w Warszawie w sklepie spożywczym już 2 lata . Co drugi dzień wstawała o 4.30 rano,
żeby przygotować śniadanie, dojechać pociągiem elektrycznym do Warszawy i rozpocząć
pracę przed godziną 6.00. Pod sklepem dostawcy zostawiali metalowe pojemniki z mlekiem
w grubych litrowych butelkach i drewniane skrzynie z pieczywem. Przed otwarciem sklepu
trzeba było wciągać je do środka.

Wanda lubiła jeździć do Warszawy, ale wracała z pracy zmęczona. Po obiedzie krótko odsypiała poranne wstawanie, a kiedy pracowała na II zmianę, rano gotowała obiad.
Stefan pracował w Olejarni na Pradze i rzadko wracał do domu o tej samej porze. Latem najczęściej majsterkował w komórce na podwórku, zimą usprawniał domowe urządzenia. W kuchni pod oknem zainstalował domową lodówkę, która bez prądu dobrze spełniała swoje zadanie. Najstarsza córka znała godziny powrotu matki z pracy i prawie codziennie czekała na jej przyjazd na peronie,
żeby zanieść do domu zakupy. Nikt inny tego nie robił, a dziewczynie sprawiało przyjemność ściganie się z pociągiem, który właśnie nadjeżdżał.
W miejscu zamieszkania rodzina Wandy i Stefana korzystała z publicznej wypożyczalni książek
i z kiosku Ruchu, gdzie kupowano gazety i tygodniki (Płomyczek i Płomyk, Ekspres Wieczorny
i Przyjaciółka). W nowym miejscu zamieszkania zaprzyjaźnili się z sąsiadami, którzy kupili telewizor
i zapraszali do siebie dzieci i dorosłych . Młodsi oglądali filmy animowane: ( Miś z okienka, Jacek
i Agatka), - dorośli - programy rozrywkowe (Tele Echo i czwartkowy Teatr Sensacji Kobra).
Wszyscy oglądali amerykańskie seriale ( Znak Zorro i Bonanza).

Stosunki z sąsiadami popsuły się, kiedy najstarsza córka wróciła z kolonii chora na szkarlatynę. Choroba jest zakaźna, więc znalazła się w szpitalu. Po kilku dniach w tej samej sali znalazła się trójka jej rodzeństwa. Po raz pierwszy odnosili się do siebie przyjaźniej niż w domu. Personel był przychylnie do nich nastawiony i nie nudzili się wymyślając różne zabawy. Wieczorami odmawiali
z salową modlitwę wieczorną, czego w domu nigdy nie robili.
Powrót do domu był przykry. Zastali drzwi wejściowe i klamki zalane płynem odkażającym o bardzo przykrym zapachu. Wanda pogniewała się ze wszystkimi sąsiadami. To zdarzenie zmobilizowało rodziców do zakupu telewizora, który wtedy był towarem luksusowym i deficytowym. Odtąd rodzina oglądała różne programy telewizyjne w dogodnym dla siebie czasie. W dzienniku telewizyjnym oprócz informacji krajowych podawano wtedy wiadomości o kryzysie kubańskim, działaniach wojennych
w Wietnamie i zamachu na prezydenta USA J. Kennedy'ego . Czasem wszyscy oglądali programy Eureka, Pegaz , Piórkiem i Węglem, Zrób to Sam.

W czerwcu 1960 r. najstarsza córka Wandy i Stefana ukończyła szkołę podstawową. Chciała zdobyć zawód, ale inny niż krawiectwo. Nie miała cierpliwości do ręcznych robótek, które wykonywali
w szkole na lekcjach prac ręcznych. Miała inne ulubione zajęcia takie jak zakładanie ogródków
pod oknem , taniec przy muzyce, organizowanie na podwórku zabaw dla młodszych dzieci. Kiedyś myślała o szkole baletowej, potem chciała zostać stewardessą, albo pielęgniarką. Wszystkie te plany były nierealne i przez matkę wyśmiewane.
Po otrzymaniu świadectwa ukończenia szkoły podstawowej bez wiedzy rodziców złożyła je
w sekretariacie liceum ogólnokształcącego i po zdaniu egzaminu została jego uczennicą. Był to jej osobisty sukces, a rodzice przyjęli ten fakt obojętnie. Po wakacjach czternastolatka rozpoczęła naukę
w szkole średniej. Jej najmłodszy brat zaczął samodzielnie chodzić do I klasy szkoły podstawowej
i nigdy nie spóźniał się się na lekcje. Szkoła znajdowała się po drugiej stronie torów kolejowych,
które łączyły ich miejscowość z Warszawą.

Ich rodzina miała coraz więcej okazji, aby jeździć do stolicy. Siostra Wandy - Anna otrzymała
ze swojej firmy przydział na mieszkanie spółdzielcze w Warszawie. Mogła sfinansować jego zakup
dzięki swojemu mężowi. Był przedsiębiorczym prywatnym krawcem w warunkach państwowego monopolu . Ich 2 - pokojowe mieszkanie w centrum wyposażone było w wygody niedostępne
pod Warszawą. Była tam kuchnia gazowa i ciepła woda w kranie, w łazience - wanna, a z pokoju można było wyjść na duży balkon. Rodzina Anny chętnie przyjmowała gości, ponieważ jej mąż miał pracownię krawiecką w mieszkaniu. W czasie spotkań rozmawiał o nowinkach w modzie, zawierał znajomości biznesowe albo znajdował współpracowników. Weronika - matka Anny - z chęcią przyjeżdżała do nich, żeby opiekować się drugim synem córki, który urodził się już w Warszawie.
Dzieci Wandy i Stefana mogły tylko marzyć o zamieszkaniu w stolicy. Mieszkali tam ich kuzyni- synowie cioci Anny i córki wujka Kazimierza, bo siostra i brat Wandy potrafili powrócić na stałe do rodzinnego miasta. W Warszawie w przedwojennej kamienicy mieszkała też z rodziną kuzynka Wandy - chrzestna jej najstarszej córki. Teraz rzadko się spotykali.
Stefan i Wanda nie umieli znaleźć sposobu na powrót do rodzinnego miasta. Stopniowo urządzali swoje skromne mieszkanie pod Warszawą. Do pokoju kupili na raty rozkładany stół, krzesła, trzydrzwiową szafę i oszkloną biblioteczkę. Następnie pojawiły się dwa wygodne fotele do oglądania telewizji. Jednak coraz rzadziej razem siadali do posiłków i rzadko gdzieś razem wychodzili. Kiedyś zimą byli na sankach, a latem - na basenie . Innym razem Stefan bawił się z dziećmi na huśtawce, którą sam zbudował na podwórku. Pozwalał im też jeździć na swoim męskim rowerze
i utrzymywał go w idealnym stanie. Wanda chodziła z dziećmi do lasu zbierać szyszki do rozpalania ognia w kuchni. Na grzyby dzieci chodziły same.
Alkoholizm ojca z każdym rokiem stwarzał coraz większe problemy, a niechęć matki do szukania pomocy u krewnych i znajomych pogłębiała osamotnienie każdego z członków rodziny. Zdarzyło się kiedyś, że Stefan będąc pod wpływem alkoholu rzucił w stronę Wandy po raz pierwszy niecenzuralne słowo. Wtedy najstarsza córka uderzyła siedzącego na kanapie ojca mocno w twarz. Przerażona matka zaprowadziła córkę do sąsiadów, żeby nie doszło do rękoczynów. Następnego dnia namawiała córkę, aby ojca przeprosiła i ona niechętnie zrobiła to. Od tamtego czasu wzajemnie unikali się.

czwartek

Część 16. 8 lat pod Warszawą


Minął kolejny rok i Wanda ze Stefanem znaleźli lepsze mieszkanie - tym razem był to przydział z kwaterunku.
Najstarsza córka po raz trzeci zmieniła szkołę, teraz - na dużo lepszą. Rodzice byli nastawieni optymistycznie - mieszkali coraz bliżej Warszawy i mieli nadzieję na powrót do stolicy.
W rodzinie Wandy i Stefana tylko pracujący w Warszawie Stefan przywoził do domu wiadomości o działaniach nowej komunistycznej władzy w Polsce. Wprowadzono m.in. administracyjny przymus ( nakaz) pracy, który miał na celu zlikwidowanie bezrobocia , zniesienie klas społecznych
i zwiększenie poparcia dla władzy ludowej. Absolwenci szkół średnich i wyższych otrzymywali administracyjne skierowanie do pracy a osoby już pracujące miały ograniczoną możliwość zmiany pracy. Nakaz pracy wśród nauczycieli miał na celu likwidację gwar i języków mniejszości.
Zniesione zostały tradycyjnie obchodzone przez Polaków święta - Trzech Króli (6 stycznia), 3 maja
(rocznica Konstytucji z 1791), 15 sierpnia (święto Matki Boskiej Zielnej oraz rocznica Cudu nad Wisłą w 1920), 11 listopada ( Święto Niepodległości Polski), Święta Pułkowe (przedwojenne).
Próby publicznego obchodzenia np. Święta Konstytucji 3 Maja, były tłumione przez milicję .
Akcentowano inne majowe święto - 1 Maja jako Święto Pracy. Już 2 maja ściągano flagi,
a tym, którzy nie podporządkowali się temu nakazowi, groziła grzywna.

Władza nie odważyła się znieść obchodów Świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy - dwóch największych polskich świąt, wrosłych w narodową tradycję.
Wprowadzono natomiast 8 marca( Dzień Kobiet), 1 maja ( Święto Pracy) , 9 maja ( Dzień Zwycięstwa), 22 lipca (rocznica ogłoszenia Manifestu PKWN), 12 października (Święto wojska, rocznica bitwy pod Lenino) , 14 października (Dzień Nauczyciela), 7 listopada ( rocznica rewolucji październikowej).
W pierwszych latach rządów do uczestnictwa w różnych uroczystościach zapraszano przedstawicieli duchowieństwa, aby pozyskać akceptację społeczną. Przed wojną większość świąt państwowych obchodzono wspólnie z Kościołem. Początkowo ceremonie z okazji 1 Maja, 22 Lipca lub dożynek łączyły liturgię katolicką z wprowadzaną tradycją marksistowską. Pochody rozpoczynały się nabożeństwami, w których publicznie uczestniczyli przywódcy kraju. Była to świadoma gra polityczna. Komunistom zależało na zachowaniu pozorów, że powojenna Polska będzie krajem demokratycznym i gwarantującym swobody religijne. Przyjął się np. zwyczaj organizowania „gwiazdki" dla dzieci w pałacu Rady Ministrów a 1 listopada - dzień Wszystkich Świętych, obchodzono jako Święto Zmarłych. Czczono wtedy pamięć poległych żołnierzy.
Zmiany wprowadzane przez władzę nie dotyczyły bezpośrednio rodziny Wandy i Stefana. Przeprowadzka do nowej miejscowości sprawiła, że od września 1956 r. trójka ich dzieci rozpoczęła naukę w nowej szkole. Dla najstarszej córki pierwsze lekcje były bardzo miłe - koleżanki przyjęły ją życzliwie, tak jak i nauczyciele.

W pierwszym tygodniu nauki córka przyniosła do domu "tajną wiadomość". W jej klasie uczyli się dwaj bracia - bliźniacy z Poznania. Mieszkali z dziadkami, bo rodzice nie mogli się nimi opiekować
od czerwca 1956. Wydawało się, jakby nauczyciele traktowali bliźniaków wyjątkowo miło,
co udzielało się ich kolegom. W szkole i na ulicy nikt nie rozmawiał o wydarzeniach czerwcowych. Tylko w domu atmosfera była przygnębiająca, więc czas wolny dzieci spędzały na podwórkach. Chłopcy organizowali "drużyny" piłkarskie, grali "w pikuty" i "w zośkę", a dziewczęta grały "w klasy"
i skakały na skakankach. Czasami z 1 roweru, albo z 1 pary łyżew przykręcanych do butów korzystało wiele osób. Latem udawało się wejść w godzinach popołudniowych na odkrytą niewielką pływalnię.
Prawdziwą przyjemność najstarsza córka odczuwała w czasie spacerów z rodziną do pobliskiego lasu, żeby zbierać szyszki do rozpalania ognia w kuchni. Jesienią zbieranie grzybów też było jej ulubionym zajęciem.
W październiku 1956 r. Polacy usłyszeli z radia, że I sekretarzem PZPR został w. Gomułka .
W domu Wandy i Stefana na krótko zapanowała radość. Nadzieje okazały się jednak płonne.
Warunki życia rodziny Wandy i Stefana w nowym miejscu poprawiły się zdecydowanie. Mieli słoneczne przestronne mieszkanie, blisko do sklepów i lasu. Wanda rozpoznała w jednym z sąsiadów znajomego - byłego powstańca warszawskiego, którego dzieci zaprzyjaźniły się z jej dziećmi.
W 1958 r. 33.letnia Wanda dała się namówić znajomej i podjęła pierwszą w swoim życiu stałą
pracę w Warszawie.
Decyzja Wandy - matki czwórki dzieci - że pójdzie do pracy zawodowej całkowicie zmieniła stosunki w rodzinie. Od swojego ślubu przez 12 lat Wanda na własne życzenie pozostawała sama z domowymi kłopotami bez dobrych relacji z matką Weroniką i najbliższymi krewnymi.
Nie miała też znajomych w miejscu zamieszkania. Z biegiem lat coraz mniej mogła liczyć na męża, który lubił "politykować" z sąsiadami i kolegami przy kieliszku wódki i w papierosowym dymie.
Stefan był na żonę obrażony, że podjęła prace zawodową, bo urażało to jego dumę. Miał ambicję sam utrzymywać rodzinę i póki dzieci były małe, to mu się udawało. Teraz Wanda dokładała swoje wynagrodzenie do budżetu domowego. Może w grę wchodziła też zazdrość, bo wiedział, że żona lubi kokietować otoczenie.
Wanda była podekscytowana możliwością codziennych wyjazdów do Warszawy i pilnie uczestniczyła w zajęciach szkoły wieczorowej. Pracowała i jednocześnie uczyła się zawodu sprzedawcy.
W pierwszych miesiącach praca nie dawała jej satysfakcji. Narzekała na zmęczenie
i na współpracowników. Dzieci współczuły jej i nie obarczały swoimi problemami. Przed powrotem matki z pracy umawiali się, że nie będą skarżyć jeden na drugiego. Młodsza siostra nie dotrzymywała umowy i siostry nie przyjaźniły się. Bracia również rzadko organizowali wspólne zabawy. Najstarsza 12.letnia córka, wzorem matki, krzykiem wymuszała na nich posłuszeństwo.
Miała dużo obowiązków i czuła się odpowiedzialna za dom. Przed pierwszą lekcją odprowadzała najmłodszego brata do przedszkola, a on uciekał jej w stronę domu. Czasami odbierała z przedszkola pięciolatka smutnego i zrezygnowanego. Po lekcjach podgrzewała obiad dla wszystkich i odrabiała lekcje swoje i z młodszym rodzeństwem. Jej wysiłki matka traktowała jako coś normalnego, bo kiedyś w swoim domu rodzinnym była traktowana podobnie.
Decyzja Wandy o podjęciu pracy zawodowej rozpoczęła dla rodziny dobrą passę.
Z miesiąca na miesiąc ich sytuacja materialna poprawiała się. Pierwszym zakupem na raty, jakiego dokonała Wanda, była pralka Frania. Potem rodzice kupili radio z adapterem i regał na książki
i czasopisma , które czytane były wielokrotnie "od deski do deski".

W rodzinie coraz częściej zdarzały się przykre chwile, kiedy np. Wanda oznajmiła, że nie urządzi Świąt, bo nie ma na to pieniędzy. Wtedy starsze rodzeństwo wspólnie zadziałało. W tajemnicy sprzedali na złomowisku piękne łóżko z domowego schowka i kupili choinkę oraz pierścionek
w prezencie dla matki. Święta były jednak smutne, bo ojciec w nich nie uczestniczył. Wcześniej
poszedł z kolegami na wódkę.