Moje zdjęcia

środa

Część15. Ważne zmiany w rodzinie

W latach 50. XX w. w rodzinie Weroniki córka Anna zakończyła edukację tzw. małą maturą
i dojeżdżała do pracy biurowej w Warszawie. Wyszła za mąż, urodziła syna i zamieszkała niedaleko
matki i babci Anny.
Jej brat Kazimierz po odbyciu służby wojskowej ożenił się i wyprowadził do Warszawy,
gdzie jego żona otrzymała mieszkanie jako pracownik gazety "Sztandar Młodych".
Wanda i Stefan nadal mieszkali pod Warszawą niedaleko brata Stefana i ich dzieci często bawiły się razem na podwórkach . Obaj bracia mieli wykształcenie zawodowe, ale nie mieli szans,
aby otrzymywać wyższe wynagrodzenie i tym samym podnosić standard życia swoich rodzin.
Stefan od kilku lat jeździł do tego samego zakładu pracy i wykonywał podobne czynności. Chociaż był racjonalizatorem, to bez członkostwa w rządzącej partii, nie mógł dostać wyższego stanowiska .
W swoim domu w niedziele niechętnie musiał pozbawiać życia jednego królika, żeby Wanda mogła ugotować rosół. Rzadko z czwórką małych dzieci wyjeżdżali do Warszawy w odwiedziny do rodziny. Zdarzyło się kiedyś, że najmłodsza córka na widok parowozu wpadła w panikę i bała się wsiąść
do pociągu. Linia kolejowa nie była jeszcze zelektryfikowana.

Stefan codziennie bywał w Warszawie z racji swojej pracy, a Wanda nie umiała odnaleźć się
na prowincji i tęskniła za rodzinnym miastem.
W małej miejscowości pod Warszawą dzieci przebywały na podwórkach i w domach przeważnie
bez opieki dorosłych. Dzieci czasem chorowały. Kiedyś starsza córka nie chciała wstać rano do szkoły, a matka zrywając z niej kołdrę zobaczyła, że ma wysypkę i światłowstręt. To była odra i córka długo chorowała, przez co nie mogła wziąć udziału w szkolnym przedstawieniu.
Na co dzień dziewczynkę posyłano po drobne zakupy, była opiekunką młodszego rodzeństwa
pod nieobecność matki lub odwiedzała rodzinę. Wolna od domowych obowiązków bawiła się
na podwórku - latem biegała boso po gorącym piasku na drodze koło domu a zimą korzystała
z zabaw na śniegu. Dzieci miały jedne buty na zimę i lato.


Rodzina Wandy i Stefana zajmowała małe mieszkanie i razem z czwórką dzieci potrzebowali większej przestrzeni i zmiany otoczenia.
Stefan nie uczęszczał do kościoła i niepochlebnie wypowiadał się o miejscowych księżach, a Wanda nie starała się o przyjaciół wśród sąsiadów. Przeszkadzały jej inne dzieci i kury
na podwórku. Kiedyś kogut wskoczył jej na głowę i długo żaliła się, że ją pokaleczył.
Czasem zdarzały się Wandzie jakieś nieudane przedsięwzięcia, ale nie przyznawała się do tego.
Najstarsza córka była zdziwiona, że matka namawiała ją kiedyś do poświadczenia nieprawdy
przed sąsiadką. Wiedziała, że nie należy kłamać, ale sama przekonała się potem, że kłamstwo może zapobiegać karze. Wolała się nie przyznać, kiedy spadła ze schodów z góry na sam dół, bo mogła dostać lanie za nieuwagę, tak jak kiedyś po upadku i podziurawieniu pończoch na kolanach. Czasem matka za karę wypędzała ją wieczorem na ciemny korytarz, a córka bała się ojca, który mógł ją tam zastać, kiedy późno wracał do domu.
W rodzinie przyszedł czas na zmiany.
Na początku 1955 r. znajomy namówił Wandę i Stefana do przeprowadzki. Zdecydowali się zamienić małe mieszkanie na I piętrze na parterowy drewniany dom w innej miejscowości.

Najstarsza córka poszła do nowej szkoły w połowie roku szkolnego, więc nie przystąpiła do I komunii św. w dawnym kościele. Rodzice nie robili z tego problemu.
W marcu 1956 r. wiadomości podane przez radio napełniły Wandę strachem i wywołały jej głośny płacz. W Moskwie < zmarł B. Bierut >. Wanda bardzo bała się nowej wojny. Miała za sobą dramatyczne dzieciństwo, okupacyjną młodość i po ślubie - zamiast miesiąca miodowego - Powstanie Warszawskie z poniewierką pod Warszawą . Wanda, Stefan i inni dorośli rozmawiali przy dzieciach na każdy temat i lęki matki oraz opinie ojca udzielały się dzieciom.
Z nowego miejsca zamieszkania nikt w rodzinie Wandy i Stefana nie był zadowolony. Stefan
musiał dłużej dojeżdżać do pracy , Wanda miała daleko do sklepu i na bazar, a dzieci - daleko
do szkoły i do kościoła. Zaczęły też chorować.
Najstarsza córka miała częste anginy i musiała przejść operację wycięcia migdałków. Z pobytu
w szpitalu dziecięcym przy ul. Działdowskiej w Warszawie wyniosła przekonanie, że wszyscy dorośli
są opresyjni i traktują dzieci bez serca.
Operację miała pod narkozą, a po zabiegu pielęgniarka kazała jej iść do sali. Przy drzwiach została zawrócona przez nią z poleceniem, żeby przeprosiła lekarza, bo w czasie operacji zabrudził się krwią. Musiała mu też głośno podziękować. W szpitalu nie mogła jeść zwykłego obiadu i Wanda przywiozła jej smakowity kisiel żurawinowy. Córka po raz pierwszy w życiu poczuła się wyróżniona przez matkę.
W nowej miejscowości mieszkali przez półtora roku. Tam córka przystąpiła do I komunii św.,
a jej brat skończył I rok nauki w szkole.
Wakacje okazały się przyjemniejsze - najstarsza córka dostała w prezencie od rodziców Trylogię H.Sienkiewicza, która dla Stefana była nagrodą w miejscu pracy.
W czasie wakacji najstarsza córka po raz drugi wyjechała na kolonie letnie - tym razem nad morze. Jej brat po raz pierwszy wyjechał w góry. Po powrocie córka zdążyła jeszcze przeczytać 3 tomy "Ogniem i mieczem", a po wakacjach znów w rodzinie nastąpiły zmiany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz