Przed wybuchem wojny w 1939 r. rodzina Weroniki i Józefa miała przed sobą perspektywę
coraz lepszego życia . Byli młodzi, zdrowi, dzieci chodziły do szkoły Weronika miała wtedy 34 lata,
a Józef -36. Najstarsza córka Wanda skończyła 14 lat, syn Kazimierz -10, a najmłodsza Anna -7.
Lata niemieckiej okupacji w ciągłym zagrożeniu kompletnie zniszczyły ich młode życie.
Józef od 1940 r. był w obozie w Oświęcimiu, a jego rodzina w Warszawie żyła w warunkach ubliżających ludzkiej godności. Weronika chciała chronić córki i wysłała je do Grójca,
gdzie mieszkała z matką ich starsza kuzynka Barbara. Jednak ich rodzina była zaangażowana
w konspirację i było tam dużo niebezpieczniej, niż w Warszawie. Córki Weroniki wróciły do domu.
Wanda nie podjęła nauki po szkole powszechnej, bo nie miała do tego warunków - matka wymagała, aby przynosiła do domu pieniądze na utrzymanie rodziny. Weronika chronicznie źle się czuła
i niedbale prowadziła dom. Funkcję tę przejęły córki.
Wojna wciąż trwała a Wanda wkraczała w wiek dorosły i marzyła, żeby usamodzielnić się i zacząć żyć na własny rachunek. Czuła, że jest przez matkę wykorzystywana w sprawach, które powinni załatwiać dorośli. Tym bardziej, że jej brat nie pomagał rodzinie.
W 1943 r. Wanda poznała starszego o 5 lat Stefana, który mieszkał nieopodal hal targowych
przy pl.Kazimierza. Tam handlowały wtedy obie jej babcie Anna i Józefa . Babcia Józefa
znała matkę Stefana, która zmarła zanim on skończył 10 lat oraz ojca Stefana, który osierocił
dzieci w 1939 r.
Stefan z zawodu był ślusarzem po zawodowej szkole rzemieślniczej im. Konarskiego
przy ul.Leszno 72. Przed wybuchem wojny pracował w Gazowni Warszawskiej,
która po zbombardowaniu została unieruchomiona. W czasie wojny wykonywał fizyczne prace dorywcze, żeby utrzymać się przy życiu.
Młodzi Wanda i Stefan postanowili założyć rodzinę i w ostatnią niedzielę lipca (30.07.1944)
o godzinie 10.00 wzięli ślub w kościele św. Jakuba przy pl. Narutowicza w Warszawie .
Do ślubu pojechali odkrytą dorożką - lato tego roku było upalne. Obiad weselny dla nielicznych
gości przygotowała starsza zamężna siostra Stefana u swojego teścia na Powiślu.
Pamiątkowe zdjęcia ślubne zrobili w zakładzie fotograficznym przy ul. Twardej- róg Żelaznej.
Miały być gotowe w czwartek 3 sierpnia, ale razem z zakładem spłonęły po niemieckich zmasowanych nalotach 1 sierpnia.
(Zakład fotograficzny założony w 1929 r. istnieje w tym miejscu do dzisiaj).
We wtorek 1 sierpnia wczesnym popołudniem Wanda i Stefan wracali tramwajem z Mokotowa, dokąd odwozili garnitur pożyczony na ślub dla Stefana. Na Plac Kazimierza dotarli pieszo,
bo w Śródmieściu była strzelanina. Wstąpili do babci Józefy zaproszeni na obiad. Mieszkała
z nią babcia Anna, bo jej mieszkanie w Al. Jerozolimskich spłonęło. Młodzi zostali u babci na noc.
2 sierpnia w środę zamierzali przynieść rzeczy osobiste Wandy z jej domu rodzinnego przy Grójeckiej. Niestety dom na Ochocie był już w gruzach.
2 sierpnia na plac Kazimierza dotarła tragiczna wiadomość. Wcześnie rano 20.letni Zdzisław - wnuk Anny- syn Jadwigi- żołnierz 3 batalionu zgrupowania Chrobry II został śmiertelnie ranny w Alejach Jerozolimskich - róg ul.Marszałkowskiej w akcji przedzierania się zgrupowania na Mokotów
po walkach na ul. Chmielnej i Miedzianej.
4 sierpnia w ulicznej łapance wolność stracili dwaj bracia Stefana, mama Wandy
i jej młodsze rodzeństwo, a także Jadwiga - starsza siostra Weroniki ze swoją córką i drugim synem. Wszystkich przewieziono na "Zieleniak" przy ul.Grójeckiej, gdzie z innymi mieszkańcami byli przetrzymywani pod gołym niebem przez kilka dni. Potem w nieludzkich warunkach przewieziono
ich pociągami towarowymi do obozów pracy w Niemczech. W obozie Ravensbruck na 19.letniej córce Jadwigi przeprowadzano eksperymenty medyczne. Jadwigę Niemiec zastrzelił na oczach dzieci.
Bardzo ciekawie opowiadana historia. Czekam na więcej i gratuluję!
OdpowiedzUsuń