Moje zdjęcia

środa

Część 9. Wojna to straszny czas

W latach 1939- 1945 na cały świat rozlało się zło tkwiące w ludziach bezwzględnych i słabych moralnie. Cała Rzeczpospolita była łupiona i niszczona. Mieszkający w jej granicach przedstawiciele wielu narodów i warstw społecznych potracili swoich najbliższych, miejsca zamieszkania i dobra materialne. Panował głód, szerzyły się choroby, kalectwo i śmierć.
Od początku września 1939 r. wojsko polskie broniło się na wszystkich frontach, wkrótce jednak Polska, zdradzona przez koalicjantów, musiała się poddać.

17 września 1939 r. ze wschodu napadł na kraj drugi agresor - ZSRR. Pod Lwowem spotkały się siły Wehrmachtu i Armii Czerwonej i chciały zapobiec starciom pomiędzy swoimi armiami. Uzgodnili wspólne działanie przeciwko polskim obrońcom i po 10 dniach obrony - 22 września 1939 r. miasto Lwów musiało się poddać .
Sowieci gwarantowali mieszkańcom pozostawienie władz miejskich, bezpieczeństwo życia , zachowanie własności prywatnej i możliwość wyjazdu do państw neutralnych. Oficerom gwarantowali wolność osobistą i możliwość wyjazdu za granicę. Żadna z tych umów nie została dotrzymana. Po kapitulacji żołnierze polscy wychodzili ze Lwowa w kolumnach, oddzielnie
oficerowie i oddzielnie pozostali wojskowi. Poza granicami miasta oficerowie zostali wzięci
do niewoli. W obozach jenieckich ich rozstrzelano ( zbrodnia katyńska).
Jedynie nielicznym oficerom udało się zbiec z niewoli lub za zgodą przełożonych przejść do cywila.
Władysław jako żołnierz - obrońca Lwowa - trafił do obozu jenieckiego na Syberii , o czym rodzina nie wiedziała.
We Lwowie cudem ocalała jego żona z córką Danusią i urodzoną 1 listopada 1939 r. córeczką Alą. Od śmierci uratowała ich rodzina Ukraińców ukrywając w swojej piwnicy za stosem opału na zimę.
W okupowanej przez Niemców Warszawie rodzina Weroniki - siostry Władysława- utrzymywała się z drobnego handlu na tzw. Zieleniaku. (teraz targowisko Banacha).
Wiosną 1940 r. w jednej z ulicznych łapanek Józef , mąż Weroniki, został zatrzymany i wywieziony do obozu w Oświęcimiu. Po kilku miesiącach udało mu się zawiadomić rodzinę, że żyje.
Weronika i jej najstarsza córka Wanda przejęły obowiązek wyżywienia domowników – handlowały na Zieleniaku papierosami, które wcześniej skręcały w domu kupując osobno tytoń i bibułkę.
Młodsza córka Anna gotowała w domu ciepłe posiłki, które przynosiła na targowisko dla mamy
i siostry. Ich nastoletni brat Kazimierz było chroniony przez matkę i siedział w domu.
Wandzie kilkakrotnie udało się uniknąć śmierci. Kiedyś wymknęła się z łapanki na Zieleniaku kryjąc się za straganami, innym razem uciekła przed strzelającym do niej hitlerowcem na klatkę schodową nieznanej kamienicy. Ukryła się w niszy obok schodów, a Niemiec przebiegł obok.
W roku 1940 zginął tragicznie mąż Jadwigi i odtąd ona z trójką dorastających dzieci przeprowadziła się z ul. Twardej do matki Anny w Aleje Jerozolimskie.
W rodzinie Józefy też nie brakowało dramatycznych wydarzeń.
W grudniu 1939 r. zmarł jej mąż Franciszek. Józefa sama mieszkała na Nowolipkach.
Przed wybuchem wojny jej dwaj starsi synowie - Janusz z Tarnowskich Gór i Antoni z Tarnopola zgłosili się do swoich macierzystych jednostek wojskowych pod Warszawą i wzięli udział w kampanii wrześniowej. Antoni stacjonował w Modlinie, ale jego odział musiał wycofać się z Twierdzy.
Dotarli na Litwę, gdzie internowała ich Armia Czerwona. Żołnierzy stopniowo wywożono w nieznane. Antoni z drugim transportem trafił do Twierdzy w Brześciu. Było to szczęście w nieszczęściu,
bo celem pierwszego i trzeciego transportu z Brześcia był nikomu nie znany Katyń. Więźniowie poddawani byli okrutnym przesłuchaniom.
W 1941 roku Niemcy zaatakowali Związek Radziecki i zdobyli twierdzę Brześć. Pozostałych przy życiu więźniów Niemcy zatrudnili do robót ziemnych, a potem wypuścili na wolność, bo nie nadawali się oni do dalszej pracy po wielomiesięcznej głodówce i torturach.
Antoniemu udało się dotrzeć z Brześcia do Warszawy, gdzie został członkiem AK.
Kilka miesięcy wcześniej jego żona – nauczycielka Tarnopolu przedostała się z 12.letnią córką Barbarą do Warszawy i w Grójcu zaczęła uczyć w szkole.
W październiku 1939 r. ich syn Jan wstąpił do organizacji podziemnej w Tarnopolu, a w grudniu 1939 r. próbował przedostać się na Węgry i do Francji. Na granicy został aresztowany przez Rosjan, więziony przez 18 miesięcy i wywieziony na Syberię.

Jan po traktacie Sikorski- Majski dotarł z wojskiem polskim przez Palestynę do Anglii, gdzie zgłosił się na ochotnika do lotnictwa. Miał kłopoty ze zdrowiem, które stracił w więzieniu i na zsyłce i mógł pracować tylko jako nawigator.
Walczył w Dywizjonie 305 latając na samolotach typu Mosquito. Za swoją postawę i dwukrotne rejsy
po 25 przelotów nad Niemcami został trzykrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz